4 października 2011

WYBÓR OBOWIĄZKOWY

Ciekawa sprawa jak to się dzieje, że my sami, uważający się za mniej lub bardziej, ale jednak zdrowych na umyśle, w sferze polityki wciąż dokonujemy wyborów, tak zupełnie już po chwili nas nie satysfakcjonujących. Przynajmniej tak by się zdawało sądząc po narzekaniach na skutki własnych bądź co bądź decyzji, które nie ustają nigdy. Czy narzekamy tym samym na siebie samych? A przecież przy urnach zaklinamy się, że doskonale wiemy co robimy. Zapewniamy, że wybory nasze są w pełni racjonalne a z prawa do nich za nic nie chcemy rezygnować.

No właśnie. Skoro wyniki wyborów nie przynoszą oczekiwanej zmiany to głos nasz wydaje się kompletnie bez znaczenia. Czy zatem nie rozważylibyśmy całkowitą z niego rezygnację gdyby zapewniono załatwienie w 100% choć jednej lub dwóch spraw na których najbardziej nam zależy? Zrezygnować z głosu i pogrzebać demokrację skoro ta jedynie udaje, że działa w naszym interesie. A tak naprawdę powiększa tylko kosztowną biurokrację i marnuje w ten sposób szczere ludzkie wysiłki. Gdyby zatem coś dało się załatwić umową a nie głosowaniem, to tej jesieni życzę całkowitego zniesienie podatku dochodowego i likwidacji przymusu szkolnego. Tak na początek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz